Nie zamieściłem wpisu od ponad roku…
Walczyłem.
Droga do odzyskania siebie samego, kiedy toczy Cię niepokój i wieczny stres jest wymagająca. Poświęceń… Wysiłku… Potrafi łamać na każdym kroku. Zwłaszcza w momencie kiedy dociera do Ciebie świadomość, co odebrała Ci choroba i jaki mogłeś być, gdybyś podjął inne decyzje.
Taki paradoks wychodzenia z tej przypadłości. Poczucie straty, mimo świadomości, że nie mogło się inaczej, o ile wcześniej już doszło się do takiego wniosku. To potrafi zniszczyć ciężką pracę nad tym co się odbudowało. Nie docenia się tego co się ma. Pozostaje tylko żal, że nie stało się to wcześniej.
Punkt zwrotny.
Można wstać i walczyć dalej. Zaakceptować to. Spojrzeć z wdzięcznością na to, że udało się to przetrwać. Budować na tym. Spojrzeć z nadzieją na przyszłość i brnąć dalej.
Albo uciec od tego… Co w efekcie da efekt odwrotny do zamierzonego.
Ucieczki w coś, co sprawia chwilową przyjemność jest proste. Daje moment, w którym przez chwilę masz okazje odczuć pełnie. Poczuć się odrobinę lepiej. Każdy ma swoje własne ucieczki – rzeczy do których wraca, które może dają radość i wyrzut endorfin. Dopaminy. Wszystkich tych przyjemnych związków chemicznych pobudzających układ nagrody w mózgu. W tej jednej chwili te ucieczki wydają się wyjściem. Rozwiązaniem wiecznie toczącego Cię smutku i żalu. Dla każdego jest to coś innego. Dla jednych są to relacje. Dla innych alkohol, narkotyki, seks. Poczucie złości. Cokolwiek, byle wypełnić na chwile te pustkę generowaną przez depresję. Coś, co wydaje się wyjściem.
Ostatecznie okazuje się, że nie jest.
Jest to półśrodek. I ostatecznie niszczy, zamiast budować. I potrafi krzywdzić tych, którym na Tobie zależy. Wiem to, bo moje ucieczki krzywdziły moich bliskich. Ludzi, którzy chcieli dla mnie dobrze, a ja nie słuchałem. Nie widziałem jak ich to boli. Pozostawałem na to ślepy, żyjąc w przeświadczeniu, że postępuje słusznie.
Ostatni rok walczyłem i uciekałem na przemian. W okresie walki budowałem. Siebie. Nowe relacje. Uczyłem się kiełznać toczącą mnie chorobę z pomocą tych, którzy byli dla mnie i chcieli mi pomóc.
W okresach ucieczki niszczyłem część tego co zbudowałem wcześniej.
To jest sinusoida. Proces leczenia. Przeżyć i przetrawić ten żal.
Byłem złamany. Wielokrotnie w trakcie ostatniego roku. W ciągu ostatnich kilku lat. Przetrwałem to.
Upadłem.
Wstaję znowu. Żeby walczyć.
Wiem, że będzie ciężko.
Ale mam w końcu pewność, że sobie poradzę.