Spojrzałem dzisiaj wstecz. Na to czym byłem przez ostatnie kilka lat mojego życia. W momencie, kiedy to, co mnie toczy miało nade mną całkowitą kontrolę. Powiem więc teraz z punktu widzenia osoby, która jest świadoma swojej przypadłości i walczy z nią z całych sił: ciężko jest spojrzeć wstecz i w pełni zaakceptować to czym się było.
Człowiek ma poczucie straconego czasu. Niewykorzystanych szans i okazji. Myśli o momentach, w których mógłby coś zrobić inaczej. Tak. To wszystko jest prawda. Te sytuacje mogły wyglądać inaczej. Te chwile mogły być inne. Ale fakt pozostaje – te rzeczy wydarzyły się i nie wydarzą się ponownie. Przeszłość jest przeszłością, a jedynymi czasami które się liczą, są teraźniejszość i przyszłość.
Zrozumienie swojego stanu jest pierwszą rzeczą, która prowadzi do odzyskania samego siebie. Zrozumienie, że to nie jest coś, co definiuje Ciebie. Ta choroba nie zmienia podstaw, z których zbudowany jest dany człowiek. Może je zagłuszyć i przekręcić. Schować i przykryć poczuciem smutku i beznadziejności. Zmienia postrzeganie samego siebie i poczucie własnej wartości, marzeń, celu. Ale ostatecznie… Jest jedynie tym. Chorobą. Czymś z czym można walczyć. Pokonać. Ale ostatecznie, jak każda choroba, odbiera coś. Ta choroba odbiera czas. Zrozumienie tego prowadzi do akceptacji. Akceptacja do walki.
Akceptacja jest drugim krokiem. Akceptacja tego, że ten czas nie był stracony. Zmarnowany. Akceptacja tego, że jest się chorym. Że czasem nie ma się wpływu na to, że się zachorowało i tego jak to wpłynęło na życie. Akceptacja samego siebie i tego czym się jest. Akceptacja tego, że nie da się zmienić przeszłości. I dzięki temu przypomnienie, czym się jest naprawdę. To prowadzi do refleksji. Refleksja do nauki, aby ta przeszłość nie wydarzyła się ponownie. I dzięki temu właśnie dąży się do chęci naprawy i ostatecznie zmiany.
Nie jest prostą rzeczą naprawić to, co jest popsute. Nie jest prosto zmienić to, co zostało w pewnym sensie utrwalone. Ale właśnie dzięki akceptacji i zrozumieniu tego to zadanie staje się odrobinę prostsze. Akceptacja, zrozumienie i chęć naprawy doprowadzają do zmiany… Ale o tym następnym razem.